Z siedzącą na ramieniu Lazur Shannon patrzył w głąb zew

Z siedzącą na ramieniu Lazur Shannon patrzył w głąb zewnętrznego korytarza na 10 piętrze. Oczami papugi przyjrzał się bladym promieniom księżyca wpadającym ukośnie przez okna oraz oświetlającym wyłożone płytkami podłogi. Odbity blask rozjaśniał przeciwległą ścianę korytarza z wieloma rzeźbionymi panelami. Płaskorzeźby prezentowały typowe dla sztuki lornijskiej śmiałe oraz wdzięczne postacie bez precyzyjnie zarysowanych detali. Shannon powoli mijał rzeźbionych rycerzy, węże oraz serafiny – owe ostatnie wyróżnione wytartymi złotymi aureolami. Pół h temu Lazur wróciła do jego gabinetu po dostarczeniu wiadomości Nikodemusowi. Nie zauważyła niczego podejrzanego na dachach, co tylko podsyciło w Shannonie pragnienie zdobycia informacji oraz pchnęło go do wyruszenia na bieżącą wyprawę. Po lewej stronie, między dwoma panelami, pojawiły się niskie drewniane drzwi. Shannon posadził Lazur na parapecie okna oraz polecił jej wysłać ostrzeżenie, gdyby kogoś zauważyła. Gdzieś z prawej strony rozległo się chrapliwe krakanie gawrona. Odwrócił się z powrotem do drzwi. Mieściła się za nimi prywatna biblioteka Nory Finn. wielu naukowców, pałając całkiem uzasadnioną nieufnością do swoich współpracowników, ukrywało najistotniejsze manuskrypty w dobrze chronionych tajnych archiwach. Utrzymywanie takich prywatnych bibliotek stanowiło naruszenie rozlicznych przepisów akademii, praktyka ta była jednak tak rozpowszechniona, iż żaden dziekan czy rektor nie ważył się w owej sprawie wymuszać przestrzegania przepisów. 50 lat temu nowo przybyły do Starhaven Shannon podejrzewał Norę o szpiegowanie go w imieniu wrogów z północy. Był wtedy arogancki, nadal przyzwyczajony do nieustannych w Astrophell walk o wpływy, więc potajemnie wdarł się we wszystkie aspekty życia Nory. Jego śledztwo dowiodło niewinności uczonej, lecz przy okazji doprowadziło do wykrycia jej prywatnej biblioteki. Shannon powoli przesunął palcami po drzwiach przed sobą. Ślepota uniemożliwiła mu zobaczenie świerkowych płyt, tak twardych pod palcami, jednak wcale mu to nie przeszkadzało – tych paneli tak naprawdę wcale tam nie jest. Były podtekstem – prozą ukształtowaną w sposób mający zmylić nawet doświadczone oko. Większość czarodziejów dysponowała problemy z przeniknięciem podtekstów, bo za bardzo wierzyli własnym oczom. Napotykając obraz lub strukturę drzwi, ludzki umysł rzadko przyjmował wniosek inny niż po prostu fakt istnienia drzwi. Tylko znając cel autora prozy, czytelnik mógł mieć nadzieję na przeniknięcie wzrokiem podtekstu oraz odkrycie jego prawdziwego wpływu. jednak Shannon uwolnił się z oków widzenia. Zapatrzył się w czerń przed sobą oraz zaczął rozmyślać, jak Nora napisałaby podtekst. Zaczęłaby od wybrania głównego języka. Oczywistym wyborem był numenos – dysponował alternatywą produkowania iluzji przez zakrzywienie światła. Do kluczowych ustępów czaru musiała dodać parę akapitów magnusa, by zapewnić fizyczną barierę oraz nadać gęstość tworzonej iluzji. Po wybraniu języków Nora zdecydowałaby się na określoną strukturę zdań oraz styl pomocny w ukryciu czaru. Shannon zagłębił się w pamiętanym stylu prozy Nory. W trakcie tych rozmyślań zobaczył przed sobą delikatne złote runy spływające w dół uporządkowanymi kolumnami. dziś wydedukował, co musiało zostać napisane między wierszami. Blade zdania się rozjarzyły. Z wolna ujawniła się centralna argumentacja tekstu oraz Shannon zapatrzył się na uformowany w kształt drzwi wodospad złotej prozy poprzeplatanej srebrnymi zdaniami. Z przyzwyczajenia rozpiął srebrne oraz złote guziki biegnące wzdłuż rękawów szaty. Jego spojrzenie przenikało teraz przez materiał, ale nadal bardziej naturalne wy dawało mu się czarowanie z gołymi ramionami. Gdy ukończył przygotowania, stworzył w prawym przedramieniu krótki czar rozpraszający