przyglÄ daĹ siÄ pilnie.
przyglÄ daĹ siÄ pilnie. PatrzyĹ na ukryty wewnÄ trz srebrny nóş Kerricka. Nóş z gwiezdnego metalu, ktĂłry zawsze nosiĹ na szyi. - To Kerricka - powiedziaĹ Sanone. - Nie Ĺźyje. ZabiĹy go, zabraĹy mu nóş i przysĹaĹy jako znak jego Ĺmierci. Herilak wziÄ Ĺ ostrze i uniĂłsĹ wysoko, aĹź zalĹniĹo w sĹoĹcu. - Tak, to znak - ale mĂłwi nam, Ĺźe Kerrick Ĺźyje! On to sprawiĹ -nie wiem jak - ale to on. Nie zginÄ Ĺ na pĂłĹnocy, lecz Ĺźyje. a także pokonaĹ murgu. - Herilak rozĹoĹźyĹ ramiona w geĹcie obejmujÄ cym caĹÄ dolinÄ. - To wszystko dziÄki niemu. PokonaĹ je. PrzerwaĹy tamÄ i zniszczyĹy swe pnÄ cza - a obecnie odeszĹy. Tak mĂłwi nóş. MoĹźemy tu zostaÄ. Dolina znĂłw naleĹźy do nas. TrzymaĹ nóş wysoko w Ĺwietle sĹoĹca, krzyczaĹ z radoĹci i obracaĹ nim tak, Ĺźe lĹniĹ i rzucaĹ bĹyski. - ZwyciÄĹźyliĹmy! ZwyciÄĹźyliĹmy! - PrzegraĹaĹ, Vaintè - powiedziaĹa Lanefenuu, patrzÄ c jednym okiem na stojÄ cÄ przy niej wyprostowanÄ postaÄ, drugim na ohydne, pokryte futrem ustuzou tkwiÄ ce po drugiej stronie doliny, ktĂłre przyglÄ daĹo siÄ im rĂłwnieĹź. Potem skinÄĹa na Akotolp, by podeszĹa. Czy zniszczenie siÄ dokonaĹo? Uczona ustawiĹa koĹczyny w wykonanie-jak-polecono. - Wypuszczono wirus. okazuje się nieszkodliwy dla innych roĹlin i zwierzÄ t, lecz znaczy pewnÄ ĹmierÄ dla wszystkich ĹwieĹźo zmutowanych komĂłrek. ZginÄ . Wirus pozostanie w ziemi, tak iĹź zginÄ rĂłwnieĹź niedojrzaĹe nasiona. Vaintè ledwo zauwaĹźyĹa Akotolp, odepchnÄĹa jÄ na bok, by podejĹÄ bliĹźej do eistai i zaprzeczyÄ jej ostatnim sĹowom. - Nie moĹźemy przegraÄ. MuszÄ byÄ zniszczone. MĂłwiĹa tak gwaĹtownie, Ĺźe ruchy towarzyszÄ ce jej sĹowom czyniĹy caĹÄ wypowiedĹş niewyraĹşnÄ . W ostatnim geĹcie zwrĂłciĹa siÄ do Lanefenuu, groĹźÄ c jej kaĹźdym swoim ruchem. - Nie moĹźna przerwaÄ zmagania się. Nie moĹźesz jej zakoĹczyÄ. WyraĹźenia byĹy tak mocne, Ĺźe Akotolp odskoczyĹa z krzykiem przeraĹźenia, a przyglÄ dajÄ ce siÄ Yilanè uniosĹy broĹ w strachu o bezpieczeĹstwo Lanefenuu. OdesĹaĹa je machniÄciem rÄki, po czym zwrĂłciĹa siÄ ze wstrÄtem do Vaintè. 197 - Ustuzou-Kerrick zna ciÄ dobrze, Vaintè. PowiedziaĹo, Ĺźe mnie nie posĹuchasz, Ĺźe zlekcewaĹźysz me rozkazy, jeĹli nie przekaĹźÄ ich osobiĹcie. MiaĹo racjÄ. Nie posĹuchaĹaĹ mnie, Vaintè, choÄ przysiÄgaĹaĹ byÄ mÄ fargi. - Nie moĹźesz tego zrobiÄ... - JuĹź zrobiĹam! - ryknÄĹa wĹciekle Lanefenuu, tracÄ c caĹÄ cierpliwoĹÄ. Inne Yilanè uciekĹy. - Chcesz mi siÄ sprzeciwiÄ? A wiÄc mĂłj ostatni rozkaz dla ciebie to ĹmierÄ posĹuchasz go. Umrzyj, wyrzutku, umrzyj! Vaintè odwrĂłciĹa siÄ i cofnÄĹa. Lanefenuu staĹa krok przed niÄ , jej rozpalona pierĹ drĹźaĹa z wĹciekĹoĹci. - Co to znaczy? Nie umierasz! StaĹaĹ siÄ jednÄ z tych, ktĂłrych nienawidzisz. JesteĹ CĂłrÄ Zniszczenia. Nie chcÄ cym-umrzeÄ-wyrzutkiem. DoĹÄ czyĹaĹ do tych, ktĂłrymi siÄ brzydziĹaĹ. SprawiÄ, Ĺźe umrzesz. Wszystkie obecne sĹuchajÄ rozkazĂłw! UmykajÄ ce Yilanè stanÄĹy, odwrĂłciĹy siÄ, chwyciĹy za broĹ. Zimny rozsÄ dek przebiĹ siÄ przez gniew Vaintè ; zwrĂłciĹa siÄ szybko do Lanefenuu, plecami do innych, mĂłwiĹa cicho i poruszaĹa rÄkoma, na tyle tylko, by byĹa rozumiana. - wielką Lanefenuu, eistao Ikhalmenetsu, rzÄ dzÄ ca z mocÄ , sĹuĹźÄ ca ci Vaintè korzy siÄ nisko. Zawsze wypeĹniam twe polecenia. - Nie posĹuchaĹaĹ rozkazu, nie chcesz umrzeÄ, CĂłro Ĺmierci -syknÄĹa.