- Nigdy - powiedziaĹ Kerrick. ParamutanĂłw nie cechowaĹa skromnoĹÄ.
- nigdy - powiedziaĹ Kerrick. ParamutanĂłw nie cechowaĹa skromnoĹÄ. - WkrĂłtce wypĹynie, a potem zatonie, nim jednak to siÄ stanie, spostrzeżesz, co zrobimy. Po jakimĹ czasie grzbiet ularuaqa ukazaĹ siÄ na powierzchni, obmywany poprzez fale. OtoczyĹy go juĹź pozostaĹe ikkergaki. Kerrick patrzyĹ ze zdumieniem, jak Paramutanie, jeden po drugim, zrzucajÄ futra czy też wskakujÄ do lodowatej wody. W rÄkach mieli koĹciane haki, przypominajÄ ce powiÄkszone haczyki wÄdki, przywiÄ zane do skĂłrzanych lin. TrzymajÄ c je w zÄbach nurkowali obok ularuaqa. WypĹywali po chwili czy też wciÄ gano ich do ikkergakĂłw. Z sierĹci spĹywaĹa woda. DrĹźÄ c z zimna czy też wykrzykujÄ c, jacy to byli dzielni, wycierali siÄ czy też ubierali. Nikt nie zwracaĹ na nich uwagi, bo wszyscy zajÄci byli ciÄ gnieniem lin. Kerrick, z natury silny, pomagaĹ im, bo czynnoĹÄ ta nie wymagaĹa Ĺźadnych umiejÄtnoĹci. WkrĂłtce cielsko ularuaqa poruszyĹo siÄ w wodzie, a nastÄpnie powoli przekrÄciĹo. Haki wbite zostaĹy w pĹetwy. UniosĹo siÄ teraz na morzu jaĹniejszym brzuchem do gĂłry. Spod krat tworzÄ cych podĹogÄ Ĺodzi wyciÄ gniÄto jakiĹ zwĂłj. ByĹy to jelita zakonserwowane w grubej warstwie tranu. Do ich koĹca przyczepiono dĹugÄ , ostro zakoĹczonÄ koĹÄ. Po ĹciÄ gniÄciu futer Kalaleq wziÄ Ĺ koĹÄ do ust czy też skoczyĹ za burtÄ. Na wpóŠpĹynÄ c, na wpóŠsiÄ podciÄ gajÄ c, posuwaĹ siÄ wzdĹuĹź ciaĹa ularuaqa, wlokÄ c za sobÄ rurkowate, dĹugie jelito. KlÄczÄ c na elastycznej skĂłrze kĹuĹ jÄ palcami, uderzaĹ piÄĹciÄ . PrzesunÄ Ĺ siÄ w inne miejsce, powtarzajÄ c owe czynnoĹci, aĹź machnÄ Ĺ do ParamutanĂłw czy też wyjÄ Ĺ z ust zaostrzonÄ koĹÄ. UniĂłsĹ jÄ nad gĹowÄ czy też uderzywszy z caĹej siĹy zagĹÄbiĹ w twardej skĂłrze zwierzÄcia. Potem wwiercaĹ jÄ w gĹÄ b, aĹź zniknÄĹa z oczu. - SprĂłbujcie teraz - zawoĹaĹ, obejmujÄ c rÄkoma zmarzniÄowe ciaĹo. W pierwszej chwili Kerrick myĹlaĹ, Ĺźe dwaj Paramutanie wypompowujÄ z ikkergaka wodÄ. Potem ujrzaĹ, Ĺźe pompa przyĹÄ czona okazuje się do drugiego koĹca jelita czy też napeĹnianie je powietrzem, nie wodÄ . Rurka prostowaĹa czy też sztywniaĹa. Kalaleq przyglÄ daĹ siÄ, aĹź uznaĹ, Ĺźe wszystko okazuje się w porzÄ dku. Wtedy wszedĹ do wody czy też wrĂłciĹ na ikkergak. Po wytarciu siÄ czy też ubraniu wybuchnÄ Ĺ gĹoĹnym Ĺmiechem, prĂłbowaĹ mĂłwiÄ, lecz nie mĂłgĹ opanowaÄ szczÄkania zÄbĂłw. - Daj, to mnie rozgrzeje - powiedziaĹ do jednego z ParamutanĂłw szaleĹczo pracujÄ cych przy pompie. Tamten, zdyszany czy też zmęczony z chÄciÄ przyjÄ Ĺ zmianÄ. - obecnie... napeĹniamy... go powietrzem. BÄdzie pĹywaÄ - powiedziaĹ Kalaleq. Kerrick zastÄ piĹ drugiego Paramutanina, pompowaĹ rĂłwnie szaleĹczo co tamten czy też wkrĂłtce przekazaĹ rÄ czkÄ nastÄpnemu ochotnikowi. widzieli, jak ich wysiĹki spowodowaĹy unoszenie siÄ wielkiego cielska coraz wyĹźej na wodzie. Gdy juĹź pĹywaĹo bezpiecznie, przyczepione hakami do pĹetw, liny przekazano na inne ikkergaki, gdzie je umocowano. WciÄ gnÄli Ĺźagle czy też ciÄ gnÄ c za sobÄ powoli wielkie morskie stworzenie, ruszyli na poĹudnie. - jedzenie - powiedziaĹ radoĹnie Kalaleq. - BÄdzie to dobra zima, najemy siÄ do syta. 145 ROZDZIAĹ XXXIII Wracali w gÄstych opadach Ĺniegu; zwiastowaĹo to koniec jesieni. ParamutanĂłw cieszyĹa ta pogoda, radoĹnie wdychali mroĹşne powietrze czy też zlizywali Ĺnieg. Gdy dotarli na brzeg, padaĹo dodatkowo mocniej, a ciemne ksztaĹty paukarutĂłw byĹy ledwo widoczne wĹrĂłd wirujÄ cych pĹatkĂłw. MinÄli obozowisko, kierujÄ c siÄ w stronÄ starannie wybranego skalistego krawędzi. Jego wybĂłr zadecydowaĹ, Ĺźe tu rozbili namioty. Fale ĹamaĹy siÄ na nachylonej, wyĹźĹobionej masie skaĹ znikajÄ cych w morzu. Ich przydatnoĹÄ okazaĹa siÄ oczywista, gdy przekazano liny czekajÄ cym na krawędzi kobietom. WybiegĹy z paukarutĂłw na widok maĹej floty, krzyczÄ c czy też machajÄ c rÄkoma. Kerrick dostrzegĹ