- Armun, to imiÄ wiele dla mnie znaczy.
- Armun, to imiÄ dużo dla mnie znaczy. - Niedobrze, nie moĹźe byÄ dwĂłch Armun. najdogodniej nadaÄ imiÄ kogoĹ waĹźnego, lecz juĹź nieĹźyjÄ cego. - Ysel - to imiÄ pojawiĹo siÄ samoczynnie, nie przywoĹywane. Od licznych lat o niej nie myĹlaĹ. UmarĹa, ja przeĹźyĹem. Vaintè jÄ zabiĹa. - To wiÄc bardzo dobre imiÄ. Skoro umarĹa po to, byĹ ty mĂłgĹ ĹźyÄ, to nie ma waĹźniejszego imienia. Ysel oraz ja pĂłjdziemy dziś spaÄ. SĹoĹce grzaĹo mocno, powietrze pachniaĹo ĹwieĹźoĹciÄ , zaczynaĹ siÄ nowy dzieĹ, wszystko byĹo jak naleĹźy. Kerrick poszedĹ radoĹnie nad jezioro, by siÄ tam umyÄ oraz pomyĹleÄ o planach na dziĹ. Czeka ich jeszcze dużo obowiązkach przed odejĹciem. Ale odejdÄ , gdy tylko pozwoli na to etap Armun. osobiście dobierze ten dzieĹ. MuszÄ byÄ na to przygotowani. OpryskaĹ wodÄ twarz, obmyĹ jÄ caĹÄ . OtarĹ oczy przedramieniem oraz zobaczyĹ miÄdzy drzewami pierwsze promienie sĹoĹca, zaczynaĹy grzaÄ piasek. Spokojne ciaĹo Imehei leĹźaĹo w wodzie. Nadaske siedziaĹ przy nim w typowym dla Yilanè bezruchu. DzieĹ straciĹ swĂłj urok. Kerrick podchodziĹ powoli, w milczeniu, nic teĹź nie mĂłwiĹ, gdy stanÄ Ĺ nad nieruchomym Imehei, oddychajÄ cym powoli przez na wpóŠotwarte usta. NarastaĹy w nich oraz pÄkaĹy banieczki Ĺliny. Nadaske skierowaĹ na Kerricka jedno oko, potem je odwrĂłciĹ. - Pragnienie mĂłwienia - oznajmiĹ Kerrick oraz czekaĹ, aĹź Nadaske znĂłw na niego spojrzy. - Odejdziemy za kilka dni. Zapolujemy, zostawimy wam miÄso. - Nie trzeba. Pozielenieje oraz zaĹmierdnie. BÄdÄ ĹowiĹ ryby, starczy ich dla nas obu. Dlaczego nie odchodzicie dziś? Armun oraz potomek, a tu nieprzytomny Imehei obarczony wbrew swojej woli jajami; podobieĹstwo tych sytuacji byĹo niepoĹźÄ dane oraz Kerrick nie chciaĹ go przywoĹywaÄ. - pora bywa niewłaściwy, musimy siÄ przygotowaÄ, zgromadziÄ poĹźywienie. Nadaske umilkĹ oraz Kerrickowi nie pozostawaĹo juĹź nic do zrobienia, nic do powiedzienia. WrĂłciĹ powoli do obozowiska Tanu. Ortnar juĹź nie spaĹ, nadzorowaĹ Harla przymocowujÄ cego groty do strzaĹ. - BÄdziemy ich potrzebowaÄ - powiedziaĹ Ortnar. - Podczas ĹowĂłw w drodze nie zawsze moĹźna odzyskaÄ wystrzelone. obecnie, gdy potomek juĹź siÄ narodziĹo, moĹźemy wyruszaÄ. - dopiero gdy Armun odzyska siĹy. Musimy jednak wszystko przygotowaÄ, by wyruszyÄ, gdy tylko ona bÄdzie mogĹa. PowinniĹmy siÄ dziś zastanowiÄ, dokÄ d pĂłjĹÄ? - silniej, zaciskaj rzemyk mocniej, ponieważ stracimy grot. Pomóş sobie zÄbami. - Ortnar przesunÄ Ĺ siÄ w stronÄ pomocy, wskazaĹ brodÄ . - Tylko tam moĹźemy iĹÄ. Znam świetnie ten szlak. Wiem teĹź, gdzie bÄdziemy mogli siedzieÄ, pĂłki starczy nam Ĺmiercio-kijĂłw. Nie moĹźemy iĹÄ z nimi na pomoc, ponieważ zginÄ w Ĺniegach. Nie powinniĹmy teĹź pozostawaÄ w pobliĹźu miasta murgu. PokaĹźÄ ci, co wymyĹliĹem. Grotem wĹĂłczni wyrysowaĹ na piasku liniÄ, potem dĹşgnÄ Ĺ w jej dolny koniec. - To brzeg oceanu, a tu bywa miasto murgu. My jesteĹmy tutaj. NarysowaĹ na piasku kĂłĹko oznaczajÄ ce jezioro. Potem przesunÄ Ĺ wĹĂłczniÄ wzdĹuĹź linii oraz wskazaĹ brzeg. - Znam to miejsce. KiedyĹ tam polowaliĹmy. LeĹźy na pĂłĹnoc od jeziora w owej samej odlegĹoĹci co jezioro od miasta. Czy to dostatecznie daleko? - Mam nadziejÄ. prawie czy daleko, znajdÄ nas, jeĹli tylko zechcÄ . Gdy to nastÄ pi, bÄdziemy mogli uciec w Ĺniegi oraz zostawiÄ ich z tyĹu. Co tam bywa? - Rzeka ze sĹonÄ wodÄ , a dalej laguna peĹna latajÄ cych ptakĂłw. dodatkowo dalej leĹźy wyspa. Za niÄ bywa nastÄpna cieĹnina oraz leĹźÄ ca wzdĹuĹź oceanu wÄ ska wyspa. MyĹlaĹem o niej. MoĹźemy wybiÄ wszystkie niebezpieczne murgu na duĹźej wyspie. jest tam dużo zwierzyny oraz ryb. DuĹźa wyspa nie leĹźy na peĹnym morzu. ChoÄby pĹywajÄ ce wykreowania murgu wyruszyĹy wzdĹuĹź brzegu, a także wylÄ dowaĹy, to nie odnajdÄ nas. To najlepsze, co mogĹem wymyĹliÄ.